Park

Ki

- Jasne, jasne... - burknęła i dodała głośniej. - A jaki masz interes w rozmawianiu ze mną?

Mefisto

- Czy wszystko musi być interesowne ? - spytał przyglądając jej się uważnie. - Nie można rozmawiać z samej chęci poznania kogoś ?

Ki

W odpowiedzi pokiwała głową twierdząco. Ona nigdy nie robiła niczego bezinteresownie. To zdecydowanie nie leżało w kociej naturze, przynajmniej w jej mniemaniu.

Mefisto

- Bardzo dziwna z Ciebie kotka. - odpowiedział po chwili uśmiechając się lekko i oblizując pyszczek. - Dodatkowo Bezimienna.

Ki

- Jestem dziwna, bo nie rozumiem bycia bezinteresownym? Po prostu nie jestem kanapowcem - odparła. Nie miała zamiaru mu się przedstawiać, bo po co?

Mefisto

Otworzył oczy ze zdziwienia.
- Masz mnie za kanapowca ? - zaśmiał się głośno i zastrzygł uszami. - Teraz chyba trochę przesadziłaś.

Ki

- A skąd ja mogę wiedzieć czy masz swojego człowieka czy nie? Masz zadbaną sierść - powiedziała.

Mefisto

- Kwestia genów. - odparł krótko. - Człowieka nie mam i mieć nie będę. Jeszcze aż tak mi nie odbiło. Potrafię sam o siebie zadbać. - prychnął z rozbawieniem.

Ki

- Już wyobrażam sobie jak rozczesujesz sobie sierść... - powiedziała i położyła się na ławce, ziewając przeciągle.

Mefisto

Złapał ją łapą pod brodę i uniósł pyszczek do góry.
- Mówiłaś coś o dogadywaniu się za pomocą mięśni ? - spytał śmiejąc się.
Puścił jej łebek i wygodnie rozłożył się w jej pobliżu.

Tauti

Kotka machnęła parę razy swoją rudą kitą na boki i zwlekła się z Pazura. Przekrzywiła łepek na bok, patrząc na wyczyniania kotów. Postanowiła nie tracić zabawy i wskoczyła na ławkę obok kotów. Wyszczerzyła kły tryumfalnie.
-Czeeeeeeść! - krzyknęła optymistycznie i dźgnęła Mefisto dosyc mocno pazurem w bok.

She.

Przechadzała się niedaleko jednej z nielicznych alej parkowych. Usłyszała jakieś ine koty. Nie co się przestraszyła, jednak postanowiła podejść do nich. Zadowolona i spokojna podeszła witając się.
- Witam Was - ukłoniła się patrząc zalotnie.

Ki

Burknęła coś pod nosem, gdy Tauti ryknęła znienacka jak syrena alarmowa. Znów nie dawano jej spać. Lucy najpierw spojrzała na znajomego rudzielca, a potem na przybyłą burą kotkę. - "Mam nadzieję, że Mefisto przetrzepie Tauti skórę" - pomyślała. - "Nie można zachowywać się kulturalnie, jak ta nowa na przykład?"
Kotka uśmiechnęła się lekko do nieznajomej i powiedziała. - Witaj.

Siranna

Dziewczyna w błękitno-fioletowch rolkach pojawiła sia na alejcę, nieco zamyślona. Jej twarz była pogodna, a strój sugerował iż Siri nie jest zwyczajną dziewczyną. Wiszące kolczyki o intensywnych barwach nie miały ze sobą nic wspólnego, a wytarte rurki i znoszona koszula potwierdzały pierwsze wrażenie.
Jechała przed siebie i wybauszyła oczy gdy ujrzała tak liczną kocią gromadę.
Przysiadła pod drzewem i oparłwszy głowę na jego korze patrzyła na ziwerzęta.

Mefisto

Gdy tylko ruda kotka dosięgnęła Mefista swoim pazurem ten syknął ze złością. Mocnym pacnięciem strącił ją z ławki, ale w ostatnim momencie zaczepił o nią pazurem. Było to o wiele bardziej bolesne niż upadek. Powoli wciągnął ją do góry. Zmrużył oczy i powiedział.
- Nie życzę sobie, nie chcę, nie podoba mi się, nie pozwalam na takie zaczepki, jasne ?
Odsunął ją od siebie i znów usiadł obok Lucy. Zauważył burą kotkę.
- Witaj Seniorita. - odpowiedział uśmiechając się.