Sosnowy park.

Yume

* spieszyłam się, sorry xd *

- W sumie nie jadłam, tutaj specem od kiebłasek jak sądze jest Tauti która nam je zaproponowała. - powiedziała oblizując wąsy na myśl o kiełbaskach. Świeżych i soczystych. Prosto ze sklepu. Mniam.

Flame

Weszła spokojnie do parku i usiadła na trawie wyczekując na Yennefer.

Yennefer

Powoli włóczyła się po parku nieuważnie rozglądając się wokół. Przez chwilę zawiesiła wzrok na grupce kotów znajdującej się w pobliżu, potem spojrzała na przechylone przez wiatr młode drzewko. W końcu utkwiła spojrzenie w czubkach swoich butów i spokojnie szła ścieżką przed siebie.

Flame

Siedząc patrzyła się dookoła siebie.Podziwiała piękne sosny , które były przed nią. PO chwili spojrzała na ścieżkę i zobaczyła Yennefer. Wstała i powoli szła w jej kierunku.

Tauti

-Na przeciwko śmietnika jest budynek, w którym jest mnóstwo kabanosów - powiedziała, a na myśl o pysznym kabanosie oblizała pyszczek. Wstała i pacnęła Pazura łapą. -T idziemy? - spytała gotowa by wyruszyć.

Yennefer

Słysząc kroki z naprzeciwka uniosła głowę i zmierzyła obojętnym spojrzeniem nadchodzącą, obcą dziewczynę. Zeszła ze ścieżki i skierowała się w stronę dużego drzewa. Nie zamierzała na nie wchodzic, po prostu usiadła po turecku na trawie i oparła się plecami o jego pień.

Flame

Weszła na ścieżkę z dziwnym spojrzeniem.Poszła w stronę ławki , która znajdowała się na środku małej łąki pośród różnorodnych kolorów kwiatów.Gdy dotarła na miejsce , usiadła i poczuła lekki wiatr.Patrzała wszędzie i nigdzie , ale widziała tylko ptaki fruwające dookoła ogromnego drzewa , gdzie opierała się nieznajoma dziewczyna.

Zulus

- Ja się na to piszę. - odparł, oblizując pysk. - Hm, to Tauti prowadzi. Tak dawno tu nie byłem, że nie wiem, czy pamiętam jeszcze drogę.

Pazur

Pazur otrząsnął się z krótkiego snu, podrywając łeb do góry.
-Kabanosyy? Gdzie? - wymruczał sennie, przeciągając się nadzwyczaj leniwie. Obił dwa razy ogonem na boki i zamlaskał cicho.

Yume

- Naprzeciwko sklepu. - powiedziała również znużona lekko i pacneła go łapką w głowę. - To żebyś nie zaznął. - usprawiedliwiła się szczerząc zęburki.

Noah

Spacerował z wózkiem między alejkami, od czasu do czasu gadając coś do Joeya, choć ten narazie nie umiał mu odpowiedzieć.

Missy

Wyrwała się z rozmyślań słysząc, że ktoś wspomniał coś o jedzeniu. Szybko poderwała się z miejsca. - Czy ktoś coś mówił o żarciu? - spytała oblizując się.

Natalie

W jednej z alejek pojawiła się Natalie. Szła przed siebie żwawym krokiem. W pewnej chwili dostrzegła chłopaka z wózkiem, więc skręciła i podeszła do niego. - Już jestem. - stwierdziła, zrównując się z Noahem. - Musiałam tylko chwilkę pogadać z Sam, to wszystko.

Noah

- I jak?- Zapytał zmartwiony. Nie chciał, żeby się przez niego kłóciły.

Natalie

- Jest okej. Chciałam się upewnić, że nie jest na mnie zła, ale okazało się, że niepotrzebnie się martwiłam. - odparła, uśmiechając się.