Park

Pazur

-A teraz sama wyglądasz jak ten kabanos. - wyszczerzył kły w złośliwym uśmiechu, siadając na chodniku. Otulił ogonem łapy i zastrzygł uchem, zerkając na znajdujących się nieopodal ludzi.

Tauti

Puściła tą uwagę mimo uszu i spojrzała tylko złośliwie na Pazura. Może i wygląda jak kabanos, ale przynajmniej ma ładne futro i nadal jest zwinna i spostrzegawcza. Naskoczyła na Pazura, majtając kitą na boki i łaskocząc go nią po brzuchu. W końcu i tak była od niego większa, więc ma przewagę. Wyszczerzyła się złośliwie i dźgnęła go pazurem w bok.

Pazur

Na jej nieszczęście, kocur należał do tych co to im łaskotki niestraszne. Wyszczerzył kły i oparł poduszkę łapy o jej pyszczek, odsuwając kotkę od siebie na długość łapska.
-Złaź, rudy błaźnie. - burknął, przybierając jedną z tych swoich groźnych min.

Ki

Gdy Pazik wrzasnął jej do ucha, otworzyła leniwie jedno pomarańczowe ślepie. Ziewnęła przeciągle i uchyliła drugie. Z wyrazem znudzenia na pyszczku, zaczęła obserwować Tauti i Pazura.

Emmett

Mefisto

Ni stąd, ni zowąd pojawił się na gałęzi wysokiego drzewa. Obserwował w milczeniu trzy koty. Jedna ruda kotka wydała mu się znajoma. Tak, napewno kiedyś już ją widział. Przeciągnął się i powoli zszedł z drzewa. Usiadł nieopodal i wlepił w nią spojrzenie swoich bursztynowych ślepi.

Ki

Ziewnęła przeciągle i już miała przewrócić się na drugi bok na niewygodnej ławce, gdy rzuciła jej się w oczy znajoma postać. Spojrzała na wielkiego, czarnego kota. Na jego widok omal nie spadła z ławeczki. Aż za dobrze pamiętała to bydlę - to przez niego bujała się na gałęzi i o mały włos nie spadła prosto na grzbiet wściekłego kundla. - "Pazik, Tauti, a teraz ten oszołom?!?" - pomyślała i z miną wyrażającą głębokie niezadowolenie ułożyła się do snu.

Mefisto

Zaśmiał się cicho na widok kotki. Jej zaskoczona, bardzo niemile zaskoczona mina wyrażała wszystko. Najwidoczniej nie był tu przez nią mile widziany. Tym bardziej postanowił, że zrobi jej na złość. Wybitnie mu się dziś nudziło, a zdenerwowanie kogoś i wyprowadzenie go z równowagi wyraźnie poprawi mu humor. Wskoczył na poręcz ławki a potem zgrabnie usiadł na siedzisku, po drodze 'przypadkowo' nadeptując jej na łapę.

Ki

Wydała z siebie donośny ostrzegawczy syk, obrzucając kota morderczym spojrzeniem. - W tym parku jest kilkanaście innych ławek, moją zostaw w spokoju - burknęła. Podkuliła wszystkie kończyny i owinęła wokół nich ogon by i jego nie uszkodził. Oparła pyszczek o siedzisko ławki.

Mefisto

- Skąd tyle złości w tak pięknych oczach ? - spytał i zaśmiał się. - Poza tym... kto mówi, że ta ławka jest Twoja ? Jest to gdzieś zapisane ? Chętnie to przeczytam. - dodał śmiejąc się jeszcze głośniej.
Usiadł wyprostowany i omiótł okolicę uważnym spojrzeniem. Zauważył dwa przekomarzające się koty.
- Widzę, że wolisz się wylegiwać niż zaprzątać sobie głowę wariactwami z nimi. - dodał po chwili.

Ki

- Niech ci wystarczy moje słowo. Pisma są dobre dla ludzi - odpowiedziała, ostatnie słowo wypowiadając z nieukrywanym obrzydzeniem. Spojrzała na Pazika i Tauti. Dopiero teraz zwróciła uwagę, że oboje przybrali na wadze. - Idź i powariuj sobie z nimi. Może ci się nawet uda przewrócić któregoś z tych prosiaków.

Mefisto

Spojrzał na nią jak na wariatkę.
- Ja mam wariować z nimi ? Chyba sobie żartujesz.
Sięgnął łapą i zaczepił o jej ogon, po czym mocno przeciągnął nią po ławce. Zajął jej miejsce i spojrzał na kotkę, która patrzyła na niego z wyrzutem.
- No co ? Tu jest cieplejsza.

Ki

W oczach Lucy zdecydowanie nie było wyrzutu, tylko prawdziwa żądza mordu. - Moje ulubione miejsce, paskudo? - prychnęła i wskoczyła kotu na grzbiet, wbijając w niego cały komplet ostrych jak szpilki pazurów. - Będę zajmować moje ulubione miejsce, choćbym miała na tobie wisieć do usranej śmierci!

Mefisto

Syknął gniewnie i mocnym pacnięciem łapy przewrócił ją na grzbiet. Położył dwie łapy na jej piersi i pochylił się nad nią. Była w porównaniu z nim taką kruszynką, że nie miała szans.
- Takaś samolubna ? - spytał świdrując ją spojrzeniem.

Ki

- I kto to mówi! - fuknęła, próbując wygramolić się spod jego łap. Odwróciła łeb w bok, łapiąc świeże powietrze. - Przydałoby ci się czyszczenie zębów albo coś...