Park

Phoebe

Podeszła do tej zgraji i chłopaka.
-Witam-rzekła przyglądając się zwierzętą-widzę, ze Cię lubią-uśmiechnęła się neiznacznie.

Peter

-Tya, aż za bardzo. - mruknął zrzucając kota, po raz kolejny z deski.

Samira Allen

Samira przyszła, dostrzegając już z daleka znajomą jej sylwetkę. Zakryła chłopakowi dłońmi oczy.

Totutotam.

Prychnęła i rzuciła się na jego rękę (ze skutkiem). Podrapała go do krwi za okrucieństwo i przytuliła się do Phoebe. Wystawiła mu język.

Phoebe

-Pheobe-rzekła spojrzawszy na niego.

Vakana

Przyszła i rozejrzała się.
Nie widziała nic po za ludźmi i innym psem. Usiadła i rysowała coś łapą po śniegu

Peter

-Że już mam się bać, okrutny stworze ? -mruknął, przypominając sobie, jak Samira miała do niego pretensje, bo się nie wystraszył.
-Peter. - rzucił na wiatr.

Totutotam.

Podeszła do psa wyraźnie znudzona ludźmi. -Co to jest? Dywanik?-Dotknęła Collie łapką i wskoczyła na niego tuląc się do "Dywanika".

Varelliane

Weszła.

Phoebe

Zaśmiała się patrząc na kota.
-Nic Ci nie jest?Może powinieneś to obmyć wodą utlenioną co?

Samira Allen

Przysiadła obok niego z niezadowoloną miną.
-Skąd wiedziałeś,że to ja? - burknęła i szturchnęła go zaczepnie łokciem.

Totutotam.

Wtuliła się w psa.-Ale cieplutki i miękki ten dywanik! W srodku zimy!-Rozkoszowała się.

Peter

-Bo to zawsze jesteś ty. - stwierdził szczerząc się.

Samira Allen

Uśmiechnęła się.
-To źle - stwierdziła.
-Muszę na ciebie kogoś nasłać, może zaczniesz się w końcu bać - dodała, podciągając kolana pod brodę. Zimno. Jak ona nie cierpiała takiej przeklętej pogody. Ziewnęła.

Peter

-Jak życie ? - oparł ręce na kolanach, chowając je do rękawów.