Staw w lesie

Tornac

Ciekawy wszystkiego postanowił sprawdzić jak to możliwe, żeby na świecie była tak wielka miska z wodą. Podszedł bliżej i zaczął obwąchiwać wodę przy brzegu.

Przybyłam, zobaczyłam, poprawiłam.
Kiarsko

Steve

- "Zaraz będzie wielki plusk" - pomyślał i zaśmiał się pod nosem. No i w końcu miał jakieś zajęcie - przyglądał się psu zastanawiając się nad tym czemu ktoś puścił go wolno w okolicach stawu do którego mógł wpaść.

Tornac

Stało się

. Pośliznąwszy się na mule przybrzeżnym z wielkim piskiem wpadł do wody. Co prawda nie było głęboko, ale woda zimna. Skamląc wystrzelił z wody jak poparzony, otrzepał się i wciąż zszokowany tym co zaszło zaczął obszczekiwać jezioro.

Steve

Parsknął śmiechem i pokręcił głową. Sam się zdziwił, że go to rozbawiło. Widocznie chwile bez idiotycznych pytań upartych 'przeszkadzajek', które kręciły się nawet w ślepych zaułkach i ruinach starego domu poprawiły mu humor.
- "Uważaj, żeby ten staw nie zaczął na ciebie szczekać" - pomyślał.

Tornac

Słysząc cichy śmiech za sobą, Tornac już w lepszym nastroju odwrócił się jak zwykle merdając swym ogonkiem i przyjrzał się postaci siedzącej pod drzewem.

Steve

Uśmiechnął się widząc spojrzenie psa.
- Hej, piesku... - powiedział. - Co ty tu robisz sam?

Tornac

- I tak mnie nie zrozumiesz...- powiedział, co dla człowieka zabrzmiało jak zwykłe szczeknięcie. Podszedł kilka kroków w przód zastanawiając się po co temu mężczyźnie obroże na rękach. xD

Steve

xD

Pies wyglądał niegroźnie, więc Steve wyciągnął do niego rękę.

Tornac

Podszedł i obwąchał jego dłoń co jakiś czas trącając ją mokrym noskiem. "Ciekawe czy lubi się bawić..."- pomyślał i wbiegł między drzewa. Po chwili wygramolił się z tamtąd taszcząc gałąź dwa razy większą od siebie.

Steve

- Chcesz aportować? - zapytał i zaśmiał się. - Czemu nie.
Wstał powoli i zbliżył się do niego.
- Uroczy psiak... - pomyślał.

Tornac

Padł na przednie łapy machając ogonem, co prawie wytrącało go z równowagi. Zawarczał cicho (jak to szczeniak xD) i czekał na reakcję Steve'a.

Tiili

Siedziała nad stawem, patrzyła na Steve'a.

Steve

Roześmiał się. Odkąd wyjechał z rodzinnej miejscowości brakowało mu towarzystwa wesołych czworonogów. Podniósł gałąź przyniesioną przez psiaka i odłamał kawałek przypominając sobie z jakim trudem Tornac ją to przyniósł. Spojrzał na psiaka i rzucił gałąź w kierunku przeciwnym do stawu ciekawy reakcji psa.
Nie zauważył nieznajomej.

Tiili

Obserwowała Steve'a, a w środku przepełniał ją ogromny, niewiedzieć czemu, żal.Nagle, niespodziewanie, zaczęła panicznie szlochać.

Tornac

*Dzięki Kiarsko xD*

Rzucił się pędem za gałęzią. Chwycił patyk w biegu i zawrócił potykając się tylko dwa razy ;P. Podbiegł do chłopaka wciąż trzymając badyl w pyszczku.