Staw w lesie

Steve

Usłyszał czyjeś szlochanie i rozejrzał się zaskoczony. Myślał, że nad tym stawem są tylko on i Tornac. Zauważył nieznajomą dziewczynę, chciał do niej podejść ale zawahał się. Nie chciał się wtrącać w nieswoje sprawy.

Wziął od psa patyk i rzucił go jeszcze raz, tym razem w nieco innym kierunku, żeby Tornac nie miał po drodze zbyt wielu przeszkód.

Tornac

Powtórnie pobiegł po patyk i przyniósł go. Zauważył jednak, że chłopak wpatruje się w dziewczynę. Przystanął więc i spojrzał na nią.

Steve

Z powrotem przeniósł wzrok na psa. Powiedział ze śmiechem:
- Nie widzę entuzjazmu. Tak szybko się zmęczyłeś? Czy też zastanawiasz się co jej się stało?

Tornac

- Ja i zmęczenie? Nigdy!- zaszczekał i zaczął biegać z kijem w koło chłopaka.

Steve

Wziął od psiaka gałąź i znów rzucił. Uśmiechnął się. Tak, ten szczeniak zdecydowanie poprawił mu humor.

Tiili

-Otarła oczy rękawem bluzy, a zapatrzona w Seve'a powoli się odchylała za ławkę a w końcu plusk!. i wylądowała w stawie, nieświadoma że pies i nieznajomy się na nią patrzą .

Steve

- "Och Boże..." - pomyślał. - "Cóż to za miejsce? Wszyscy wpadają do tego cholernego stawu".
Podszedł do stawu i spytał nieznajomej próbując zdusić smiech:
- Nic ci się nie stało?

Tornac

W podskokach pobiegł po patyk, jednak nie podniósł go z ziemi. Jego uwagę już przyciągnęło coś innego. Przez chwilę nie wiadomo było co znowu wymyśli, lecz po niecałej minucie z trzcin rozległo się głośne KWA!, a autorka tego oto kwaknięcia wypłynęła z ukrycia. Oooo tak... Wink

"Kaczucha!"- krzyknął w myślach i rzucił się pędem w kierunku jeziora jakby zapominając o poprzednim spotkaniu z zimną wodą.

Tiili

Popatrzyła na Steve'a żałośnie, (miała makijaż, a ten rozpłynął się pod nadmiarem wody , więc wyglądała jak zmokła kura) i odpowiedziała - Chyba raczej tak.
Powiedziała z nieśmiałym usmeichem na ustach.

Steve

Udało mu się powstrzymać atak śmiechu. Podszedł bliżej i wyciągnął do dziewczyny rękę by pomóc jej wyjść z wody.
- Jak Ty to zrobiłaś? - zapytał z niedowierzaniem.

Tornac

Kaczucha była znacznie ciekawsza od mokrej dziewczyny. Przebiegł więc obok nich ochlapując ich wodą i zatrzymał się tam gdzie woda sięgała mu do szyi. Tradycyjnie zaczął ujadać ile wlezie.

Tiili

Jaaaa? - Z ociąganiem powiedziała. A, tak, ja. NIe przejmuj się mną, po prostu... A niewazne.. A, i lec do swojego psiaka. - Po czym posłała mu przepraszający usmiech, i wstała, poprawiła ławkę i obserwowała Tornaca ujadającego na kaczuche Smile

Steve

- Nie jest mój - odrzekł, sam nie wiedział czy kierował te słowa do dziewczyny czy do siebie samego.
- "Pewnie już ma właściciela" - pomyślał. Spojrzał na rozszczekanego Tornaca i roześmiał się.

Tornac

A ten dalej robił zwoje nieco zapadając się w mule.

Tiili

Usmiechnęła, po czym wstała i powiedziała - eeee, i jeszce jedno pytanie. Jak masz na imię? Bo ja Tiili.