Szczyt góry

Tamara Cavallo

Wzięła cukierka i uśmiechnęła się z wyraźną ulgą. Cieszyło ją to, że nie jest jednym z fanatycznych psiarzy co to każdego kundelka do domu zabierają i stawiają czworonoga w centrum swojego życia.
- To tak jak ja - powiedziała ssąc cukierka. Cóż. Później i tak to zgubi. Wieczorem podczas biegów... albo na siłowni...
- Teraz się z tego śmieje - potrząsnęła głową jakby z niedowierzaniem - potrafiłam ryczeć za nim nawet rok po tym jak sobie przypomniałam. Dziecinne, co ? - powiedziała i pogryzła to, co znajdowało się w jej ustach.
- A do psów... Cóż, może ci się wydać to dziwne, ale zniechęcili mnie ludzie - skrzywiła się - zwierzęta to nie centrum wszechświata, trzeba potrafić rozdzielić niektóre sprawy - Tamara założyła niesformy kosmyk za ucho i posłała mu łobuzerski uśmieszek.
- Umiesz jeździć konno ? - spytała niewinne.

Radek

Gdy stanął przed szczytem był pełen energii i gotowy do wspinaczki, teraz na szczycie siedzi pod drzewem sapiąc ze zmęczenia. Co mu strzeliło do głowy by tu wchodzić? A tak jakaś dziewczyna, która pomyliła go ze swoim chłopakiem. Przeczesał palcami włosy. Życie jest trudne.

Jesse

Blondyn wspiął się na szczyt i przygryzł wargę, siadając. Przeniósł wzrok na chłopaka, mrużąc lekko oczy. Słońce dawało się we znaki.
- siema. - mruknął cicho, był jednak pewny, że brunet go usłyszał. Oblizał spierzchnięte wargi, przykładając wyprostowaną dłoń do czoła.

Radek

Spojrzał przelotnie na chłopaka, do którego ten głos należał. Widać podzielał on jego zdanie. - yo. - Odparł z powrotem przenosząc wzrok na okolice. Kawałek cienia.. jest. Radek wielkimi krokami podszedł do rozległego drzewa i usiadł tuż pod nim.

Jesse

Przeniósł wzrok na bruneta i chwilę świdrował go wzrokiem. Po chwili wyraz twarzy mu złagodniał, a chłopak widocznie się rozluźnił.
- nowy? - zapytał, mrucząc coś pod nosem o słońcu. Skrzywił się i przesunął nieco pod drzewo, przeciwległe do tego obok Radka.

Radek

- Taa, od niedawna tu jestem. - Wyjaśnił mrużąc oczy. Słońce świeciło zbyt mocno, jak dla niego. Przecież jesień wcale nie miała tak wyglądać. - Ty jeszcze w liceum? - Zapytał. Chciał po prostu zorientować się z chłopakiem w jakim wieku rozmawia.

Jesse

Skinął odruchowo głową, oblizując wargi.
- druga, właściwie niedługo trzecia będzie. - stwierdził pogodnie, chociaż do następnego roku jeszcze brakowało paru miesięcy. Parsknął śmiechem i podciągnął kolana pod brodę, próbując mrużyć oczy na tyle, żeby widzieć chłopaka.
- i co powiesz? - zadał już swoje standardowe pytanie, próbując nawiązać rozmowę.

Serafin

Lisa

Cóż miała zrobić? Wstała usmiechając się. Popatrzyła na niego chwile podejrzliwie. Co kombinuje?

Serafin

Lekko szarpnął Lise za ręce żeby wpadła na niego i żeby go złapała. Po czym złapał ją za policzki i chciał ją pocałować.

Lisa

Jej pierwsza reakcja- odepchnięcie jego. Chwile później spuściła głowę... Dlaczego to zrobiła? Boi się? Przepraszam... wyszeptała zawstydzona. Czy właśnie tego nie chciała?? Jasne, że chciała.. Ehh..

Serafin

Nie szkodzi. Może przejdziemy się chwilę? Uśmiechnął się i złapał delikatnie Lisę za dłoń.

Lisa

Dlaczego nie...? szeptała. Podniosła głowę do góry. Jej policzki nadal oblewał rumieniec. Przyglądnęła się chłopakowi i poszła ufnie za nim.

Serafin

Może dałabyś sie gdzieś zaprosić? zapytał zachodząc drogę Lisie i łapiąc ją za 2 rękę

Lisa

Popatrzyła mu w oczy zawstydzona. Jeszcze nie miała takiego namacalnego kontaktu z chłopakiem. Czuła się minimalnie speszona. Dobrze. powiedziaął.