Tory

Vicky.

Lewy łuk brwiowy suki powędrował ku górze. Spojrzała na dziewczynkę, potem na psy, położyła łeb na łapach, burknęła coś.

Kinga

Zerwała źdźbło trawy i obracając je w dłoniach spojrzała na dwa polujące psy. Nie czuła lęku, jednak wiedziała, że nie powinna się zanadto zbliżać. Ponownie oparła brodę na kolanach i utkwiła spojrzenie w źdźble trawy. Sen, muszę się położyć choćby na chwilę - pomyślała, czując opadające zmęczenie. Potarła wierzchem dłoni oczy.

Oscar

Łaził sobie po różnych miejscach, w celu zabicia tego, tak wolno lecącego czasu.

Kinga

Oho - pomyślała widząc mężczyznę, spięła się cała. Ukradkiem sięgnęła po jeden z kamieni leżących nieopodal torów po czym skuliła się jak tylko mogła za tym krzakiem i oparła się plecami o nasyp. Zamknęła lekko oczy i cicho westchnęła po czym jej czujne spojrzenie zaczęło wodzić za Oscarem nie spuszczając go z oczu Kinga zaciskała kurczowo dłonie.

Oscar

Nie rozglądał się za bardzo, nie zwracał na nic uwagi. Szedł przed siebie wbijając wzrok w zlodowaciałą glebę, w końcu usiadł gdzieś na pniu ściętego drzewa, i wziął do ręki mały kamień. Zaczął przewracaj go w dłoniach.

Kinga

Odetchnęła z ulgą widząc, że została nie zauważona. Zamknęła oczy, skuliła się niemalże zwijając w kłębek i pogrążyła się w czujnym, niespokojnym śnie.

Oscar

Rzucił kamieniem w drzewo, spojrzał na niebo po czym włożył ręce do kieszeni.

Kinga

Poruszyła się łamiąc z trzaskiem gałązkę. Obudziła się gwałtownie i usiadła po czym rozejrzała się dookoła. Ktoś podszedł ? Zobaczyła leżącą pod nią gałąź, która gdy się ruszyła trzasnęła ponownie. Gdyby była zdolna - zaklęłaby, jednak nie lubiła słów, które tak bardzo drazniły jej uszy wypowiadać lub myśleć. Ostrożnie usunęła gałąź i spojrzała w stronę polujących psów wzdychając z rezygnacją. Przepłoszyła im niechybnie przyszłą zdobycz.

Oscar

Oderwał gwałtownie swój wzrok od ziemi, i spojrzał na krzak, w którym jeszcze przed chwilą słychać było trzask złamanej gałęzi. - Pewnie jakiś kot. - mruknął pod nosem i spojrzał na telefon.

Kinga

Ona tymczasem wstała, otrzepała brudne ubranie i ruszyła dalej przed siebie poprawiając plecak na plecach. Rzuciła ostatnie spojrzenie człowiekowi. Miała mieszane uczucia, zacisnęła jednakże zeby i ruszyła przed siebie, na północ. Przez zmrokiem musiała znaleźć miejsce, w którym zanocuje.

Oscar

- Hej, zaczekaj. - zawołał do dziewczynki, lekko zdziwiony faktem, że jego przypuszczenia były złe, że to jednak nie kot szeleścił w krzakach.

Kinga

Zatrzymała się w pół kroku i odwróciła spoglądając na mężczyznę pytająco. Kamień dawno zostawiła w krzakach toteż nie miała się czym bronić. Jej wzrok wyrażał ciekawość, ostrożność i nieufność. Spięła się, jednak poczekała zastanawiając się czego mógł od niej chcieć.

Oscar

Przykucnął przy niej. - Dlaczego siedziałaś w krzakach? Coś ci jest? - zapytał spoglądając na nią ciepłym oraz pytającym wzrokiem. - Nic ci nie zrobię.. - zapewnił. ;]

Kinga

Pokręciła przecząco głową dając do zrozumienia, że jest... cała, w pewnym sensie. Wyciągnęła przed siebie dłonie wierzchem do dołu pokazując blizny i spuszczając wzrok po czym podniosła oczy na mężczyznę z tym samym nieufnym, zaszczutym spojrzeniem co wcześniej. Wzdrygnęła się jednak nie dała po sobie poznać strachu i już po chwili, którą przeznaczyła na głęboki wdech spoglądała mu w oczy odważnie, jakby chciała pogodzić się z tym co ją zaraz może spotkać. Przed oczyma przeleciały jej wydarzenia z poprzednich miesięcy, jednak nie ulękła się. Gdzieś w sercu zatrzepotała się słaba nadzieja na to, że może tym razem będzie inaczej.
Wyciągnęła dłoń w jego kierunku i dotknęła jego ręki delikatnie, niczym muśnięcie motyla jednocześnie spoglądając pytająco na niego. Co chciał z nią zrobić ?

Oscar

- Zgubiłaś się? a może jesteś głodna? - zapytał grzebiąc jedną ręką w kieszeni, po chwili wyciągnął całego batonika i podał go dziewczynce. - Chcesz? Mam tylko to.