Zachód Słońca

Brayan

Szybko wstał i podszedł do niej. Lekko ją popchnął ale tak aby wpadła do wody. - I jak? Ciepła? - spytał śmiejąc się.

Mishelle

Taak - powiedziała. Wstała. Na szczęście wodę miała do kostek. Możesz sprawdzić.. - dodała.

Brayan

Nie. Raczej nie skorzystam. - powiedział i odszedł od wody na bezpieczną odległość. - To co robimy? - spytał po chwili.

Mishelle

Wyszla z wody. Mialam Ciebie o to zapytac - powiedziala i usmiechnela sie. Buty miala mokre. Zabije Cie - dodala patrzac na buty.

Brayan

No prosze. Zabijaj mnie. - powiedział rozkłądając ręce na boki. - A może Ci pomóc? - spytał z wyszczerzem.

Mishelle

Rozejrzała się dookoła. Przykro mi, ale trupem nie będziesz. Nie mam czym zabić - powiedziała. Pomożesz mi jak pójdziesz ze mną pograć w kosza - dodała. Uśmiechnęła się.

Brayan

W kosza? Hmm. Może być. - powiedział znów wkładając ręce do kieszeni bluzy. - A jak wygram to co dostane? - spytał z cwanym uśmieszkiem.

Mishelle

Udała ze się zastanawia. Piłką w łeb. Pasi? - zapytała. Wyszczerzyla się. A jak ja wygram, to co dostane?

Brayan

Piłką w łeb? Ciekawa propozycja. - powiedział zastanawiając się chwile. - A Ty dostaniesz kopniaka. - dodał po chwili.

Mishelle

Ok - zgodziła się z uśmiechem. Rozejrzała się. Uprzedzam, ze reprezentowałam szkole w zawodach - powiedziała z cwanym uśmiechem.

Brayan

A ja grałem na dworze jak byłem mały. I co? Głupio Ci teraz, nie? - zaśmiał się i zaczął iść.

Mishelle

Głupio, glupio - powiedziala udając zmartwiona. Poszła za nim. A Ty w ogóle wiesz gdzie to jest? - zapytała z uśmiechem.

Brayan

Nie ale może trafimy. Zawsze możemy iść gdzieś idziej. - powiedział i odwrócił się w jej strone. Uśmiechnął się lekko.

Mishelle

Jakiś Ty mądry! - powiedziała. Zachichotała. Ja wiem gdzie to jest - dodała. Chodź za mną.

Brayan

To nie tak miało być! - zaprotestował chichocząc. - Ale możemy iść na kosza. I tak przegrasz. - dodał z uśmiechem. Zaczął za nią iść.