Klinika weterynaryjna *Nick, Valentine*

Dareth · Wysłany: Sob 23:25, 14 Mar 2009 Temat postu:

Odwzajemnił spojrzenie kotki, ale on wpatrywał się w nią z zawziętością. Chciał jak najlepiej ją sobie zapamiętać.

Kama · Wysłany: Sob 23:30, 14 Mar 2009 Temat postu:

Nie patrz na mnie tak, jakbym miała zaraz umrzeć albo nie wiadomo co - powiedziała z lekki uśmiechem - będę tu, na ziemi, długo. I mam nadzieję, że dłu z Tobą - powiedziała cicho ale słuszalnie

Dareth · Wysłany: Sob 23:33, 14 Mar 2009 Temat postu:

- Pewno tak - westchnął. Pocałował ją lekko i smagnął ogonem po grzbiecie - Sorry ;D

PS. no cóż, lecę ;*

Kama · Wysłany: Sob 23:36, 14 Mar 2009 Temat postu:

Uśmiechnęła się i spojrzała na niego ostatni raz. Po chwili ułożyła się wygodnie i wtulona w niego zasnęła

Kama · Wysłany: Pią 16:06, 27 Mar 2009 Temat postu:

Po dłuższym czasie kotka się obudziła i wstała. Rozejrzała się i wskoczyła na okno. Przypatrywała się wszystkiemu

Kizia · Wysłany: Nie 13:43, 29 Mar 2009 Temat postu:

Przyszła pod klinikę.
-Kici kici. - szeptała ukrywając się za krzakiem, który rósł przed budynkiem. Wystawała tylko końcówka jej ogona.

Kama

Zaśmiała się i spojrzała na wystający ogon Kizi - Jaka ta Kizia jest dziwna - skłamała z wyszczerzem patrząc na ogon

Dareth

Przylazł. Popatrzył z uśmiechem na Kamę.
- Czeeść, gdzie bachory? - spytał, podchodząc. xd

Kizia

-Dziewuszko moja kochana! - krzyknęła uradowana, biegnąc w stronę Kamy. Wskoczyła na parapet i uderzyła pyszczkiem w szybę.

Kama

Ładny pyszczek - zaśmiała się - a dzieciaki? Gdzieś napewno są - powiedziała patrząc na Darusia xd. Przy tym otworzyła pazurem okno

Kizia

-Dziękuję. - powiedziała przeciągając 'ę' jak dzieci w przedszkolu xd - Och ja ja Was kotecki moje dawno nie widziałam! - krzyknęła.

Dareth

- To dopsz. - wyszczerzył sie i pacnął łapą Kamę w bark. Uśmiechnął sie szeroko.

Kama

Tak, tak. A dzieciaków pilnowałaś?! - zaśmiała się patrząc na nią. Machnęła końcówką ogona - bez takich mi tu - powiedziała patrząc na Daretha. Mrugnęła do niego xD

Immortal

Z nudów i braku zajęć zaczęła zwiedzać dziwne miejsca. Jednym z nich była klinika. Przyszła i rozglądała się dookoła z lekkim obrzydzeniem pomieszanym z kiełkjącym w łebku planem.

Kizia

-Ale co? Ja mam Wasze latorośle pilnować? Kochana, nie da się. - wyszczerzyła się do kotki, zerkając to na nią, to na kocura.