Piękny, stary park...

Elena

Nie była typem dziewczyny, która z chęcią zwierzała się komuś innemy. musiał byc ten pierwszy raz. Otwarła oczy, zaczęła mowić:
- Cóż, pamiętasz jak Ci opowiadałam o moim byłym? Dzis rano, dostałam list od niego z groźbami, że jak nie wrócę do niego to mnie zabije i jak dorwie mojego kochanka. W skrócie zniszczy mnie. za bardzo się tym nie przejełam, ale mnie jedna rzecz męczy. Skąd wie gdzie ja mieszkam? - pokiwała głową. Zakryła twarz dłońmi.

James.

Ze zgrozą słuchał słów Eleny. Objął ją ramieniem i przytulił do siebie. Wpatrzył się gdzieś w horyzont.
- Nie mam pojęcia jak mógł Cię znaleźć, ale ludzie są nieobliczalni. A może to tylko po to, żeby Cię nastraszyć ? Nie wiem czy byłby zdolny do tego o czym napisał. Nie martw się kruszynko, dorwiemy go, jeśli będzie trzeba.

Elena

- Obiecasz mi, że nie zostawisz mnie, gdybym Cię potrzebowała? - zapytała unosząc głowę. Spojrzała mu głęboko w oczy, tylko on jej pozostał.

James.

Uśmiechnął się, gdy usłyszał pytanie Eleny.
- Najpierw omotałbym Cię, sprawił, że się we mnie zakochasz, potem zapewne wykorzystałbym Cię, żeby z czasem coraz bardziej Cię ignorować, aż w końcu zostawiłbym Cię w największej potrzebie. Sądzisz, że jestem do tego zdolny ?

Elena

- Hm. Myślę, że raczej nie, choć Cię do końca nie poznałam. Muszę na własnej skórze się przekonać, ale mam nadzieję że mi tak nie zrobisz... Jeżeli się w Tobie zakocham, to nie puszczę Cię za Chiny Ludowe. - mrukneła mu do ucha, a na jej twarzyczce pojawił się ciepły uśmiech.

James.

- Doprawdy ? - zapytał czując miłe łaskotanie - A kiedy to będzie ? Muszę się na to psychicznie przygotować.
Przyjrzał jej się uważnie, po czym na moment spoważniał.
- Nigdy nie zrobiłbym Ci takiego świństwa. Mogę przysiąc. Nie masz się czego obawiać.

Elena

- Wiesz, ja tak odrazu się nie zakocham w Tobie. Musi minąć bardzo dużo czasu... - szepnęła do niego. Dzieliły ich usta jedynie milimetry. Ledwo co powtrzymywała się od pocałowania go.

James.

- Wiem. Nie oczekuję natychmiastowej odpowiedzi. Oboje musimy pamiętać, że ideałów nie ma, ale chyba jakoś ze sobą wytrzymamy.
Przyjrzał się jej i uśmiechnął się. Po chwili dodał.
- I jeśli tak bardzo chcesz mnie pocałować to nie musisz się powstrzymywać.

Elena

Jeżeli nie miał nic przeciwko, nie czekała ani minuty dłużej. Przyciągnęła go do siebie i pocałowała. Dlaczego z tym tak zwlekała? Z resztą nie było to ważne w tej chwili.

James.

Zaśmiał się cicho, gdy poczuł, że Elena przyciąga do do siebie. Jej pocałunek był wręcz łapczywy. Objął ją delikatnie i przyciągnął jeszcze bliżej. Miły dreszcz przebiegł mu po karku.

Elena

Zaczarował ją, dosłownie. Zarzuciła ręce na jego szyję, uśmiechnęła się pod nosem kącikami ust. Musnęła go zaczepliwe w usta.

James.

Uniósł brwi i zaśmiał się.
- A Ty co ? Humor już tak diametralnie się poprawił ? Jeśli tak, to bardzo mnie to cieszy.
Pogłaskał ją po policzku i pocalował mocno. Po chwili spytał.
- Jeździłaś kiedyś motocyklem ?

Elena

Zastanowiła się przez moment:
- nie miałam takiej okazji, a dlaczego pytasz? - zapytała go uśmiechając się non stop. Wpatrywała się w niego jak w święty obrazek...

James.

- W takim razie będziesz miała okazję. Chodź. Niedaleko mam garaż.
Mówiąc to wstał z ławki i znów poczuł przeszywający ból w nodze. Skrzywił się lekko, po czym odwrócił do Eleny i wyciągnął do niej rękę.

Elena

- no to prowadź. - powiedziała do niego. Złapała jego dłoń, wstała. Zmierzyła go od góry do dołu, uśmiechnęła się kącikami ust.